Na pierwszy rzut oka Görlitz jawi się dość niepozornie. Turysta nie znajdzie w nim majestatycznego zamku, czy też obiektów z listy światowego dziedzictwa UNESCO, które przyciągałyby jak magnes rzesze odwiedzających. Co zatem sprawia, że to łużyckie miasto tak bardzo pokochały ekipy filmowe, że aż nadano mu przydomek Görliwood? Odpowiedź jest prosta: przepiękna zabudowa, która praktycznie nie ucierpiała podczas II Wojny Światowej. Łącznie naliczono tu ponad 4000 tysiące zabytków. Czy potrzeba większej rekomendacji do wizyty?
Zgorzelec/Görlitz - Miasto Europa
|
Most Staromiejski (Altstadtbrücke) od 2004 roku ponownie łączy Zgorzelec i Görlitz |
Samochód pozostawiamy w Zgorzelcu, na ulicy Daszyńskiego, ciągnącej się wzdłuż rzeki Nysy. Jest niedziela, a my dotarliśmy do celu na tyle wcześnie, że bez większego problemu znajdujemy bezpłatne miejsce parkingowe. Na niemiecką stronę dostaniemy się przez odbudowany w 2004 roku Most Staromiejski, będący prawdziwym symbolem ponownego połączenia w jedną tkankę dwóch części miasta, które po II Wojnie Światowej miało nieszczęście znaleźć się po różnych stronach nowo wytyczonej granicy. Dziś nikt nie zapyta nas o paszport, nie ma także jakichkolwiek tablic, czy oznaczeń informujących o przejściu do innego kraju. Idea Miasta Europy sprawdza się w tym przypadku doskonale, czego dowodem jest mieszanka języków, którymi posługują się mijani przez nas ludzie korzystający z pięknego lutowego poranka oraz międzynarodowe towarzystwo oblegające kawiarnie i restauracje.
Po polskiej stronie Nysy Łużyckiej
|
Panorama Görlitz oraz Most Staromiejski |
Zanim jednak postawimy stopy na zachodnim brzegu Nysy Łużyckiej, urządzamy sobie jeszcze krótki spacer bulwarami po polskiej stronie. Na lewo roztacza się przed nami panorama Görlitz z wyraźnie dominującym w krajobrazie majestatycznym
Kościołem Piotra i Pawła (Peterskirche). Jednak Zgorzelec w tej części również nie ma się już czego wstydzić. Szarość, z jaką jeszcze dwie dekady temu większości kojarzyło się to miasto podczas podróży do ówczesnej ziemi obiecanej, dawno ustąpiła miejsca zadbanym i kolorowym fasadom położonych nad rzeką kamieniczek.
|
Odnowione kamienice przy ul. Daszyńskiego |
Naszą uwagę szczególnie przykuwa niższy od pozostałych,
dom pod numerem 12. Mieszkał w nim jeden z najsłynniejszych obywateli miasta
Jacob Böhme - niemiecki mistyk i filozof religii, a przy tym pierwszy, który swoje dzieła tworzył w języku Goethego, a nie jak inni, tradycyjnie po łacinie. Dziś upamiętniają go wmurowane w budynek tablica pamiątkowa oraz popiersie, choć trzeba przyznać, że Jacob za życia wcale w Görlitz nie miał lekko. Za swoją działalność był prześladowany zarówno przez władze świeckie, jak i duchowne, które wręcz zakazały mu pisania. W zabytkowych wnętrzach domu obecnie mieści się punkt informacji turystycznej.
>> W Zgorzelcu warto również zajrzeć do Muzeum Łużyckiego (link) oraz odwiedzić Park im. Andrzeja Błachanca z pięknym gmachem Miejskiego Domu Kultury<<
|
Dom, w którym w latach 1599-1610 mieszkał Jacob Böhme |
|
Dom, w którym w latach 1599-1610 mieszkał Jacob Böhme |
Portale w Görlitz
Spacer po Görlitz rozpoczynamy od małego falstartu. W późnogotyckim
Kościele św. Piotra i Pawła trwa właśnie msza, co uniemożliwia nam zwiedzenie jego wnętrza. Wielka szkoda, bo w środku znajdują się między innymi cenne
Organy Słoneczne autorstwa włoskiego mistrza
Eugenio Caspariniego. Niestety czasu na to, aby zaczekać do końca nabożeństwa dzisiaj nie mamy. Postanawiamy więc odłożyć podziwianie Peterskirche na kolejną wizytę, a tymczasem ruszamy na Starówkę, aby zgubić się pośród malowniczych uliczek.
|
Brama za Kościołem św. Piotra i Pawła w Görlitz |
|
Ulica Nyska (Neißestraße) |
Nie będzie w żadnym wypadku przesadą, jeżeli powiemy, iż już po kilku minutach wędrówki zaułkami Görlitz jesteśmy wręcz zauroczeni tym łużyckim miastem. Od razu wyczuwamy tu ducha przeszłości, co zdają się potwierdzać daty widniejące na
pięknie odrestaurowanych, kolorowych portalach wejściowych. 1544, 1583 itd.... aż trudno uwierzyć, że od ich powstania minęło już prawie pięć stuleci! Imponuje nam jednak nie tylko wiek tych małych dzieł sztuki, ale również precyzja i kunszt z jakim je wykonano. Rozpiętość tematyki jest ogromna, począwszy od detali kwiatowych, poprzez wzory geometryczne, na nieco dziwacznych rzeźbach wszelakich postaci kończąc.
|
Portale w Görlitz |
|
Portale w Görlitz |
Oczywiście wrażenie robią na nas nie tylko same portale, ale również całe budynki, na których się one znajdują. Większość doczekała się już remontu, odzyskując tym samym dawny blask. Jest co podziwiać i fotografować. Staramy się niczego nie pominąć. Zaglądamy w ukryte podwórka i szukamy kolejnych malowniczych uliczek. Z tych ostatnich najbardziej podoba się nam niewielka
Nikolaistraße, na której krańcu wyłania się sylwetka 45-metrowej
Wieży Mikołajowskiej - pozostałości po dawnych obwarowaniach miejskich. Równie pięknie jest chociażby na
Neißestraße, czy
Peterstraße. Teraz doskonale wiemy dlaczego ekipy filmowe z Hollywood tak chętnie przyjeżdżają do Görlitz. To miasto jest wręcz stworzone, aby być jednym wielkim planem filmowym.
|
Nikolaistraße |
Tajemniczy darczyńca
Zrobiło się o nim głośno w 1995, kiedy lokalne media obiegła wieść, że ktoś przekazał na konto miejskie dotację w wysokości miliona marek niemieckich, z przeznaczeniem na remont historycznej zabudowy Görlitz. Jak się okazało był to dopiero początek tej niesamowitej historii, gdyż podobne wpłaty miały miejsce jeszcze przez ponad dwie dekady. Zawsze na początku roku i zawsze w podobnej kwocie. Tak zwany
"milion dla starówki" pomógł w realizacji ponad 1500 projektów związanych z odnawianiem tutejszych zabytków, zasilając je środkami o łącznej kwocie ponad 10 milionów euro.
|
Za pieniądze z "miliona dla starówki" udało się odremontować w mieście ponad 1500 obiektów. |
Do dziś nie wiadomo kim był
anonimowy darczyńca z Görlitz, ani dlaczego wybrał akurat to przygraniczne miasto. Być może
zakochał się w architekturze szczęśliwie oszczędzonej przez zawieruchę wojenną lub kierowały nim wspomnienia z
dzieciństwa. Co bardziej złośliwi podejrzewali nawet, że był skruszonym nazistą, którego ruszyło na stare
lata sumienie.
Faktem jest bowiem, że bezwzględnie dbał o to, by nigdy nie ujawniono
jego tożsamości. Zawsze komunikował się przez swojego przedstawiciela, a
gdy próbowano go zdemaskować zagroził, że zakręci "złoty kurek".
|
Görlitz |
Niestety wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Ostatni przelew
miał miejsce w 2016 roku przerywając tym samym cudowną bajkę, na którą z
zazdrością patrzyły chyba wszystkie miasta, i to nie tylko w Niemczech,
ale i w całej Europie.
Untermarkt
|
Nowy Ratusz w Görlitz |
|
Każdą z
arkad Nowego Ratusza wieńczy herb jednego z miast tworzących niegdyś
Górnołużycki Związek Sześciu Miast: Żytawy, Görlitz, Löbau, Lubania,
Budziszyna oraz Kamentz |
Po jakimś czasie trafiamy na najbardziej reprezentacyjny z görlitzkich placów, czyli
Untermarkt, który w pierwszej kolejności wita nas bryłą
neorenesansowego Nowego Ratusza, ukończonego w 1903 roku. W porannym świetle całość prezentuje się wyjątkowo pięknie. Od razu rzuca nam się w oczy, iż jest zaskakująco cicho i pusto. Dla nas to dość nietypowy widok, gdyż jesteśmy przyzwyczajeni do Wrocławia, gdzie Rynek niezmiennie tętni życiem praktycznie o każdej porze dnia i nocy. Nie narzekamy jednak z tego powodu. Dochodzimy wręcz do wniosku, że to całkiem miła odmiana, bo przynajmniej możemy spokojnie porobić zdjęcia bez obaw, że ktoś nieświadomie wejdzie nam w kadr.
|
Na Dolnym Rynku jedną z ozdób jest barokowa fontanna z Neptunem. |
|
Fontanna powstała w 1756 roku, a jej autorem był Johann Georg Steinmetz Mattausch |
Nieśpiesznie obchodzimy każdą z pierzei
Dolnego Rynku, podziwiając przy tym różnorodność stylów oraz bogactwo detali otaczających nas zabytkowych budynków. Chwilę poświęcamy
Staremu Ratuszowi, którego wieżę zdobi
zegar połykający ulatujące minuty i godziny. Wchodzimy także na
renesansowe schody prowadzące do tej dawnej siedziby władz miejskich. To właśnie na zbudowanej przy nich ambonie w przeszłości ogłaszano wyroki sądowe oraz ważne ustawy i dekrety, Dziś przypomina o tym rzeźba bogini Temidy. Ratusz nam się podoba, jednak wzrok mimo woli kierujemy już w zupełnie innym kierunku - na najstarszy z renesansowych budynków w mieście
Schönhof, pochodzący z 1525 roku. Przez całe stulecia funkcjonował tu ekskluzywny zajazd oraz browar, gdzie podejmowani byli najznamienitsi przybysze. Bywał tu między innymi król Czech Wacław IV. Dziś swoje ekspozycje prezentuje
Muzeum Śląskie (link).
|
Schönhof to najstarszy renesansowy budynek w Görlitz. Dziś mieści się w nim Muzeum Śląskie |
|
Rzeźba Temidy symbolizuje sprawiedliwość wyroków ogłaszanych na schodach Starego Ratusza. |
Z każdym następnym krokiem nabieramy ochoty na jeszcze więcej i więcej. Waga miejska, domy halowe, kolejne portale i arkady zajmują nas bez reszty. Madzia obowiązkowo urządza sobie kilka rundek honorowych wokół
fontanny z Neptunem, po czym wszyscy razem próbujemy odczytać godzinę na zegarach słonecznych umieszczonych na fasadzie dawnej
Apteki Ratuszowej (Rathausapotheke). Wprawdzie dziś nie przyrządza się w niej już żadnych medycznych mikstur, za to wystawione na zewnątrz stoliki kuszą aby wejść i napić się gorącej kawy lub zjeść kawałek ciasta. Na koniec bawimy się jeszcze w głuchy telefon przy
Łuku Szeptów (wejście do kamienicy nr 22). Skąd taka dziwna nazwa? Otóż wystarczy, że ktoś wyszepcze słowo po jednej stronie portalu, a druga osoba przyłoży ucho po przeciwległej. Dźwięk przenosi się w tym miejscu tak świetnie, że doskonale słychać każdy wypowiedziany nawet najciszej wyraz.
Brüderstraße
|
Brüderstraße |
Naszym kolejnym celem jest tutejsze
ZOO, które ma być ukoronowaniem wycieczki do Görlitz oraz nagrodą dla Madzi za dzielne znoszenie podróżniczych fanaberii rodziców. Ze Starówki do ogrodu zoologicznego można dostać się tramwajem linii 1 (wystarczy wsiąść na przystanku Jägerkaseme lub Demianiplatz), ale my wolimy przejść ten odcinek pieszo, zwłaszcza że po drodze jest jeszcze kilka miejsc, które koniecznie chcielibyśmy zobaczyć.
|
Brüderstraße (w tle wieża Reichenbach) |
Wkraczamy na
Brüderstraße, która swoją nazwę zawdzięcza klasztorowi franciszkanów mieszczącemu się niegdyś u jej wylotu na
Obermarkt (Rynek Górny). Próżno tu jednak szukać ascetyzmu, czy chociażby skromności, jakie przynajmniej w założeniu miały cechować zakonników. Zastajemy za to rozmach i elegancję godną najważniejszych europejskich stolic. Ta ulica ma robić i robi duże wrażenie na przyjezdnych. Szeroka, wyłączona z ruchu samochodów, a do tego zabudowana po obu stronach pięknymi kilkusetletnimi kamienicami, w których na dobre zadomowiły się hotele, kawiarnie oraz restauracje. Momentami nie możemy wręcz oderwać wzroku od tych wszystkich renesansowych i późnogotyckich perełek, odnowionych z pieczołowitością godną pozazdroszczenia.
|
Jedna z bocznych uliczek odchodzących od Brüderstraße |
Mimo, że w Görlitz zdecydowanie nie brakuje klimatycznych traktów, to właśnie Brüderstraße, z widokiem na wieże
Reichenbach Turm na jednym krańcu oraz na Schönhof i wieżę Starego Ratusza na drugim, skrada nasze serca najbardziej. Opuszczamy ją nie bez żalu, wkraczając tym samym na drugi z placów centralnych miasta - Obermarkt, na którym naszą uwagę przyciąga, wspomniana już wcześniej, baszta Reichenbach oraz
XIII-wieczny pofranciszkański kościół pw. św. Trójcy. Niestety na płycie Rynku Górnego urządzono parking, co w naszych oczach znacząco obniżyło jego walory estetyczne i spowodowało, że tylko tamtędy przemknęliśmy, bez większych przerw, ani podziwiania.
Poza dawnymi murami miasta - Śródmieście
|
Postplatz |
Kiedy docieramy na
Demianiplatz, a potem dalej na
Postplatz karty pamięci w naszych aparatach po raz kolejny zapełniają się dziesiątkami nowych plików. Nie mogłoby być zresztą inaczej, skoro przed oczami mamy lśniące "nowością" fasady gmachów, ale także starannie utrzymane skwerki i małą architekturę. Znajdujemy się już poza obrębem dawnych murów miejskich, które rozebrano około 1847 roku. Görlitz chciało się rozwijać i potrzebowało ku temu przestrzeni. Jedynym widocznym wspomnieniem po dawnych umocnieniach, w tej części miasta, jest samotnie stojąca na Demianiplatz
wieża Frauenturm. W wybranych terminach można się na nią wspiąć z przewodnikiem.
|
Frauenturm zwana jest również Grubą Wieżą ze względu na grubość ścian sięgającą u podstawy ponad 5 metrów |
|
Ozdobą
Postplatz (Placu Pocztowego) jest fontanna Muschelminna zrekonstruowana w
1994 roku - oryginał został zdemontowany i przetopiony w trakcie II
Wojny Światowej. |
Gdy tak sobie stoimy na Postplatz obok zrekonstruowanej w 1994 roku
fontanny Muschelminny
utwierdzamy się w przekonaniu, iż decyzja o rozbiórce obwarowań była ze
wszech miar słuszna. Wokół króluje, przyjemny dla oka neoklasycyzm
oraz secesja, głównie z drugiej połowy XIX wieku, a my czujemy się
naprawdę swojsko, ponieważ ta część miasta bardzo przypomina nam
niektóre dzielnice ukochanego Wrocławia. Oczywiście jest to
znacznie lepsze, bo już w większości odnowione wydanie.
|
Demianiplatz - secesyjny Dom Towarowy Zentrum |
Na görlitzkim Śródmieściu odnajdujemy wiele ciekawych zabytków. Zachwycamy się między innymi
gmachem Poczty Niemieckiej oraz
Sądu na Placu Pocztowym, czy też secesyjnym
Domem Towarowym Zentrum (Demianiplatz), w którym
Wes Anderson nakręcił sceny do swojego filmu "Grand Budapest Hotel". Jednak prawdziwą siłę oraz potencjał dzielnicy stanowią "zwykłe" kamienice z epoki wilhelmińskiej. Najpiękniejsze znajdujemy na
Jacobstraße oraz
Berlinerstraße. Zaskakują nas bogato zdobione bramy wejściowe oraz całe mnóstwo detali, jak chociażby siedzący na jednym z balkonów gargulec, który znudzonym wzrokiem obserwuje przechodniów. No i jest jeszcze secesyjny
Pasaż Strasburski (Straßburger Pasage). Powinien do niego zajrzeć każdy kto przyjedzie do Görlitz. Świetne miejsce.
|
Te owoce wyglądały tak apetycznie. |
|
Czyżby straż osiedlowa? |
|
Pasaż Strasburski łączy ulice Jacobstraße i Berlinerstraße |
ZOO w Görlitz
Jak już wspomnieliśmy wcześniej, wędrówkę po Görlitz postanawiamy zakończyć wizytą w ZOO. Przygotowując się do wyjazdu przeczytaliśmy o nim sporo pozytywnych opinii w sieci, więc siłą rzeczy mieliśmy również duże oczekiwania. Czy zostały spełnione? Zdecydowanie tak, o czym najlepiej świadczy fakt, iż zostajemy w tym miejscu znacznie dłużej niż wstępnie zakładaliśmy. Co więcej, nawet minuta z czasu, który tam spędzamy nie jest zmarnowana.
|
ZOO w Görlitz |
|
ZOO w Görlitz |
Bawimy się naprawdę świetnie, zwłaszcza że
görlitzki ogród zoologiczny zaskakuje nas swoją wyjątkową otwartością na interakcje ze zwierzętami. Od wielu zgromadzonych tu gatunków nie oddziela nas żadna krata czy siatka. Część zwierząt można bez przeszkód karmić przygotowanym w paśnikach sianem, a nawet głaskać. Nie przepuszczamy więc okazji i pierwszy raz w życiu dajemy jeść wielbłądom. Również Madzia jest w swoim żywiole. Bez jakiegokolwiek skrępowania chwyta w dłonie pozostawioną w zagrodzie szczotkę i pędzi czesać jedną z kóz, która o dziwo, wcale nie ucieka przed nią, a wręcz przeciwnie jeszcze bardziej się nadstawia. Potem nasze dziecko robi nam jeszcze krótkie szkolenie z tego, jak obchodzić się z alpakami. Ostatnio dwie takie złożyły im wizytę w przedszkolu, więc młoda wie co mówi :)
|
ZOO w Görlitz |
|
ZOO w Görlitz |
|
ZOO w Görlitz |
To wciąż jednak jeszcze nie koniec atrakcji. Spacerujemy sobie po wiosce tybetańskiej, gdzie czujnym okiem obserwują nas wylegujące się na ziemi jaki. Przeprawiamy się przez niewielki staw po prowizorycznej drewnianej kładce, co samo w sobie stanowi dla całej naszej trójki wyzwanie i przygodę. Podglądamy malutkie, pocieszne świnki, które są tak brzydkie, że aż ładne. Robimy sesje zdjęciowe kolorowym papugom oraz wiewiórkom biegającym wokół naszych nóg. Na koniec zaś dajemy się wyszaleć Madzi na świetnym placu zabaw, gdzie ma okazję nauczyć się między innymi doić krowy, czy też poczuć się jak prawdziwy rolnik "jeżdżąc" na naturalnych rozmiarach traktorze. A i jeszcze o jednym zapomnieliśmy. Wszelkie tablice i informacje znajdujące się w ZOO są również w języku polskim, co znacznie ułatwia zwiedzanie.
|
ZOO w Görlitz |
|
ZOO w Görlitz |
|
ZOO w Görlitz |
Kiedy podczas powrotu ulicą Daszyńskiego ostatni raz spoglądamy na tonącą w promieniach zachodzącego słońca sylwetkę kościoła Piotra i Pawła, na naszych twarzach pojawia się szeroki uśmiech. Mamy poczucie dobrze spędzonego dnia. Görlitz właśnie takie jest. Nie pozwala pozostać wobec siebie obojętnym, a każdego gościa, który tylko zdecyduje się wstąpić w jego "skromne progi" hojnie obdaruje pięknymi widokami oraz całym mnóstwem atrakcji. Choć przyszedł już czas naszego wyjazdu, to do auta wsiadamy z przekonaniem, że jeszcze tu wrócimy i to nieraz, bowiem lista tego, co warto, a nawet trzeba zrobić i zobaczyć w tym mieście wciąż pozostaje pełna. Rzadko to mówimy, ale w przypadku Görlitz jeden dzień to stanowczo za mało.
Potwierdzam, miasto pięknie odnowione,przyjechałam w 2020 tu ponownie po wielu latach i nie chciało się wracać na stronę polską :D.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wszystko pozamykane przez tę pandemię. A pomyśleć, że jeszcze niedawno, bo w 2019 roku kiełkował nam w głowach pomysł dłuższego wyjazdu i zwiedzania Łużyc i Saksonii. Plany zostały odłożone ale na pewno z nich nie zrezygnujemy. Pozdrawiamy :)
Usuń