Atrakcje Szwajcarii - przeklęta góra Pilatus (2132 m.n.p.m.)

wyprawa na Pilatusa (Szwajcaria)

Pilatus dawniej był uznawany za miejsce przeklęte i owiane tajemnicą. Ponoć zamieszkiwały tam nawet smoki, a i one nie były najgorszym co mogło spotkać śmiałków, którzy odważyli się na tę górę wdrapać. Dziś nikt już jednak w bajki nie wierzy, a Pilatus Kulm stał się jedną z najważniejszych atrakcji w Szwajcarii. To absolutnie genialne miejsce, w którym do woli można nasycić się pięknymi widokami na Alpy oraz Jezioro Czterech Kantonów. Zresztą, już sam wjazd na położony na wysokości 2132 m.n.p.m. wierzchołek dostarcza niezapomnianych wrażeń. Zaciekawiliśmy Was? Zapraszamy zatem do lektury posta, po przeczytaniu którego Pilatus nie będzie już miał przed Wami żadnych tajemnic.

Skąd nazwa Pilatus?

Wyjaśnienie genezy nazwy góry bardzo nas zaintrygowało, głównie dzięki niezwykle ciekawej legendzie pochodzącej jeszcze z mroków średniowiecza. Z tego względu nie mogliśmy odpuścić sobie tej przyjemności i postanowiliśmy się podzielić nim również z Wami.

Zacznijmy może od tego, że jeżeli skojarzyliście Pilatusa z biblijnym Piłatem to bingo, trafiliście w samo sedno. Ludowe zabobony  głosiły bowiem, że zwłoki słynnego prefekta Judei zostały wrzucone do niewielkiego jeziora, gdzieś na szczycie masywu. Inną sprawą było to, skąd się wzięły akurat w Szwajcarii, ale na to pytanie odpowiedzi niestety nigdzie nie udało nam się znaleźć.

wyprawa na Pilatusa (Szwajcaria)
Pilatus według legendy swoją nazwę wywodzi od Poncjusza Piłata

To jednak był dopiero początek całej draki z Poncjuszem. Jak powszechnie wiadomo, plotki lubią żyć własnym życiem i ewoluować do coraz bardziej niestworzonych postaci. Nie inaczej było z Pilatusem, gdyż po pewnym czasie duch Piłata rzekomo zaczął być widywany na szczycie w każdy Wielki Piątek, kiedy to pojawiał się aby obmyć swe ręce w krwi Chrystusa. Kto go zobaczył musiał sczeznąć niechybną śmiercią, nie doczekawszy kolejnego roku. W łagodniejszej wersji, podczas wędrówki miała go zastać nagła i gwałtowna burza. Góra szybko więc zyskała miano przeklętej. Miejscowi zaczęli omijać ją szerokim łukiem, a gdy już jakiś śmiałek do wspinaczki się znalazł, to i tak musiał mieć specjalne zezwolenie wydane przez burmistrza Lucerny.

Lucerna
Dawniej aby móc się wspinać na Pilatusa trzeba było mieć zgodę burmistrza Lucerny. Góra miała opinię przeklętej

Swoją drogą, tak na marginesie, nie sądzicie, że to pachnie z daleka jakimś średniowiecznym przekrętem? Zgoda od burmistrza? Przeklęta góra? A pastwiska na zboczach Pilatusa wyglądają na bardzo urodzajne :) Zresztą, językoznawcy również nie pozostawili złudzeń co do przytoczonej powyżej opowieści i stwierdzili, że nazwa masywu wywodzi się wprost od łacińskiego przymiotnika pilatues, czyli zakryty chmurami. Wiemy czar prysł... Musicie jednak uwierzyć, że akurat ten przydomek do góry pasuje idealnie, o czym mieliśmy okazję przekonać się osobiście.

wyprawa na Pilatusa (Szwajcaria)
Pilatus w wolnym tłumaczeniu z łaciny oznacza zakryty chmurami - bardziej trafnego określenia nie dało się chyba wymyślić

Jak dostać się na Pilatusa?

Wiecie już skąd się wzięła nazwa góry, poznaliście legendy z nią związane to teraz czas na konkrety, czyli odpowiedź na pytanie jak się dostać na szczyt. A sposoby są aż trzy. O każdym pokrótce poniżej opowiemy.

1) Zróbcie to po szwajcarsku, czyli treking na Pilatusa

Uprawianie sportu jest wpisane na stałe w szwajcarski styl życia, a jedną z najczęściej wybieranych form aktywności w okresie letnim jest oczywiście wędrówka po górach. Helweci to uwielbiają, ba nawet kręcą o tym programy telewizyjne - sami widzieliśmy :). Zaletą takiego stanu rzeczy są przede wszystkim świetnie przygotowane i oznaczone trasy trekingowe. Nie inaczej jest również z Pilatusem, na który możecie wejść praktycznie od każdej jego strony. Zgodnie ze znakami, wspinaczka zajmuje ok 3,5 do 4,5 godzin.

wyprawa na Pilatusa (Szwajcaria)
W Alpach nie brakuje świetnie oznaczonych tras trekingowych

Czy wejście na Pilatusa pieszo jest trudne? My nie spróbowaliśmy, głównie ze względu ograniczenia czasowe (w planach mieliśmy bowiem na ten dzień również eksplorację Lucerny). Nie omieszkaliśmy jednak podpytać kolegi, który taki treking odbył rok wcześniej. Określił drogę na szczyt jako stosunkowo nietrudną, lecz męczącą oraz stwierdził, że każdy kto ma jako takie obycie w wędrówkach na przykład po szlakach tatrzańskich powinien poradzić sobie bez najmniejszego problemu. My, będąc w maju, byliśmy wręcz zaskoczeni ilością oraz kondycją szwajcarskich emerytów, którzy dziarsko drałowali pod górę.

2) Wjazd najbardziej stromą na świecie koleją zębatą

Chcąc skorzystać z drugiej opcji powinniście udać się do miejscowości Alpnachstadt. Bez problemu dojedziecie tam bezpośrednim pociągiem z Lucerny (rozkład jazdy znajdziecie TUTAJ). To właśnie w tej niewielkiej miejscowości znajduje się dolna stacja najbardziej stromej na świecie kolei zębatej. Nachylenie stoku na jej trasie nierzadko przekracza 40 stopni (max 48 stopni), co samo w sobie gwarantuje niezapomniane wrażenia, a jeżeli dołożymy do tego fakt, iż wagoniki w przeciągu 30 minut wspinają się na wysokość porównywalną z polskimi Rysami, to jest wręcz imponująco. Czapki z głów dla tych, którzy to zaprojektowali oraz wybudowali. Dodajmy, że pociąg pierwszy raz na trasę wyjechał jeszcze w XIX wieku, a dokładnie w 1889 roku.

wyprawa na Pilatusa (Szwajcaria)
Podczas gdy w Lucernie zagościła już piękna wiosna, na Pilatusie zima trwała w najlepsze

Nam niestety nie było dane ową kolejką się przejechać, mimo iż nasz pierwotny plan na zdobywanie Pilatusa jak najbardziej uwzględniał takie rozwiązanie (o tym nieco później). Nie podzielimy się zatem wrażeniami z podróży. Zawiodła przede wszystkim aura, a ściślej rzecz ujmując pozostałości wyjątkowo zimnego początku maja A.D. 2019. Wprawdzie w Lucernie, czy nawet u samego podnóża masywu, panowała już piękna wiosna (20 stopni Celsjusza), lecz na wierzchołku wciąż zalegała prawie metrowa warstwa śniegu. Przy takich warunkach nie było możliwości, by wagoniki mogły bezpiecznie przewozić pasażerów.

wyprawa na Pilatusa (Szwajcaria)
Madzia była zachwycona śniegiem, my również i to nawet mimo faktu, że aura pokrzyżowała nam częściowo nasze plany

Pozostała nam zatem opcja numer 3...

3) Kolej gondolowa z Kriens    

Z historycznego centrum Lucerny do Kriens, skąd startują wagoniki na szczyt Pilatusa, najłatwiej dostać się autobusem linii nr 1. Wystarczy, że podejdziecie w okolice Bahnhoffplatz. Podróż do miejsca docelowego, którym jest przystanek Zentrum Pilatus, trwa około 20-25 minut, w zależności od pory dnia oraz natężenia ruchu (rozkład jazdy znajdziecie TUTAJ). Potem, od wysiadki, czeka Was jeszcze około 15 minutowy spacer pod górkę do początkowej stacji kolejki. Nie martwcie się jednak na zapas, bo trasa, jak to na Szwajcarów przystało, jest świetnie oznaczona i raczej bardzo trudno byłoby się zgubić. Co warte podkreślenia, już z Kriens widok na masyw przy dobrej pogodzie jest niesamowity.

wyprawa na Pilatusa (Szwajcaria)
Pilatus (widok z Kriens)

Pewnie jesteście ciekawi jak wygląda wjazd gondolami na szczyt Pilatusa? Otóż już spieszymy z najważniejszymi informacjami. Zacznijmy może od tego, że tak naprawdę, to czeka Was podróż dwoma różnymi kolejkami.

wyprawa na Pilatusa (Szwajcaria)
Wagoniki kolei gondolowej trasę z Kriens do Fräkmüntegg pokonują w około 18 minut. 

wyprawa na Pilatusa (Szwajcaria)
Madzia była zafascynowana podróżą - taki wjazd to wielka atrakcja dla dziecka

Pierwszy etap to przejazd czteroosobowymi wagonikami z dolnej stacji w Kriens do Fräkmüntegg z możliwością wysiadki w Krienseregg, gdzie znajduje się spory plac zabaw dla dzieci oraz niewielka restauracja Am Pilatus. Co ważne, jeżeli wysiądziecie w Krienseregg, a posiadacie bilet na całą długość trasy, to nie ma żadnych przeciwwskazań, aby podróżować na nim dalej, przy założeniu, że nie zmieniacie kierunku jazdy. Sami tak zrobiliśmy, gdyż Madzia okazji do zabawy na huśtawkach i zjeżdżalniach nigdy nie przepuszcza. Zgodnie z informacją pozyskaną ze strony Pilatusa, wagoniki wykonują swój kurs w czasie około 18 minut.

wyprawa na Pilatusa (Szwajcaria)
W Krienseregg znajdziecie między innymi duży plac zabaw dla dzieci

We Fräkmüntegg zaczyna się już drugi etap podróży. Tam należy się bowiem przesiąść na ultranowoczesną, panoramiczną gondolę Dragon Ride. Zabiera ona na pokład maksymalnie do 55 osób i odjeżdża z częstotliwością mniej więcej co 15 minut. Niekiedy będziecie więc zmuszeni dłuższą chwilę poczekać, aby ruszyć w dalszą trasę. Zapewniamy jednak, że absolutnie nie są to stracone chwile, ponieważ stacja przesiadkowa Fräkmüntegg położona jest w malowniczym otoczeniu, na granicy, gdzie kończy się roślinność, a zaczynają surowe skały.

wyprawa na Pilatusa (Szwajcaria)
Fräkmüntegg - stacja przesiadkowa kolei gondolowej

Poza tym w jej najbliższej okolicy funkcjonuje w okresie letnim również tor saneczkowy (taki jak chociażby na Gubałówce), który może być dodatkową atrakcją, zwłaszcza dla najmłodszych turystów. Wracając jednak do konkretów, to oficjalnie podawany czas przejazdu tą kolejką wynosi niespełna 4 minuty, w trakcie których pokonuje ona trasę 1387 metrów i przewyższenie ponad 600 metrów. Widzicie więc, że przejażdżka do najdłuższych nie należy. Za to wspomnień i wrażeń, jakie pozostaną nikt Wam nie odbierze do końca życie. Co tu dużo pisać, jest po prostu spektakularnie i pięknie.

wyprawa na Pilatusa (Szwajcaria)
Wagonik panoramicznej gondoli Dragon Ride

wyprawa na Pilatusa (Szwajcaria)
Wjeżdżając na szczyt od strony Kriens można podziwiać niewielki, malowniczo położony kościółek

Golden Round Trip, czyli wszystko w jednym pakiecie

Jak się pewnie domyślacie w sezonie letnim, kiedy funkcjonuje kolej zębata, opcje numer 2 i 3 można ze sobą połączyć. Przykładowo: startujecie gondolkami z Kriens, a zjeżdżacie już zębatką w Alpnachstadt (lub odwrotnie). Cenowo, niezależnie od wyboru środka transportu, przejazd w obie strony kosztuje tyle samo, czyli 72 CHF od osoby dorosłej. Co więcej, możecie dołożyć do waszej wycieczki jeszcze rejs po Jeziorze Czterech Kantonów. Taki kompleksowy pakiet, przez szwajcarskich speców od marketingu, został nazwany Golden Round Trip (niem. Goldene Rundfahrt). Koszt to odpowiednio: 102,60 CHF lub 116,60 CHF w zależności w jakiej klasie na statku zamierzacie podróżować. Cena zawiera: rejs po jeziorze w relacji Lucerna - Alpnachstadt, wjazd koleją zębatą, zjazd gondolami do Kriens oraz bilet autobusowy w relacji Kriens - Lucerna.

wyprawa na Pilatusa (Szwajcaria)
Jezioro Czterech Kantonów - widok z Pilatusa...

... oraz z Lucerny

Nie ukrywamy, że jadąc do Szwajcarii i wiedząc, iż Pilatusa będziemy zdobywać, zamierzaliśmy skorzystać właśnie z tego pakietu. Niestety plany, jak już wcześniej wspomnieliśmy, pokrzyżowała gruba warstwa śniegu zalegająca w wyższych partiach masywu. Na szczęście uprzejma pani w kasie przy terminalu promowym nas o tym poinformowała zanim sprzedała nam bilety :). Humorów może nam cała ta sytuacja nie popsuła, choć, nie ukrywamy, lekki zawód był. Kompletnie bowiem nie przyszło nam do głowy, że w ostatnim tygodniu maja będą jeszcze w Alpach panowały takie warunki. No cóż, przynajmniej mamy ogromną motywację, aby do Lucerny wrócić i dokończyć rozpoczętą misję...

wyprawa na Pilatusa (Szwajcaria)

wyprawa na Pilatusa (Szwajcaria)

A swoją drogą, Madzia miała przynajmniej ogromną frajdę i była prze szczęśliwa. Nigdy dotąd, w swoim prawie pięcioletnim życiu, nie miała bowiem okazji widzieć takiej ilości białego puchu. Do dziś wspomina czas spędzony na górze oraz bitwę na śnieżki, w której odniosła spektakularne zwycięstwo nad tatą.

Na szczycie Pilatusa

Raczej na blogu nie mamy w zwyczaju narzekać, ale aura dała nam o sobie znać jeszcze raz tego dnia. Pilatus udowodnił, że jego nazwa nie jest przypadkowa i gdy tylko dotarliśmy na wierzchołek, zasnuł się wredną, paskudną chmurą, która ani myślała się przesunąć choć przedłużaliśmy nasz pobyt ile tylko się dało. Mogliśmy więc zapomnieć o zapierających dech w piersiach panoramach oraz setkach zdjęć robionych ze statywu (takie marzenie początkującego fotografa amatora). W tej kwestii byliśmy niestety zmuszeni zadowolić się tym, co udało się zobaczyć bezpośrednio w trakcie wjazdu kolejką. Nie myślcie jednak, że uznajemy czas spędzony na Pilatusie za jakkolwiek zmarnowany. O, to na pewno nie, zgoła przeciwnie.

wyprawa na Pilatusa (Szwajcaria)
Górna stacja kolei gondolowej pełni również rolę hotelu i restauracji.

Po pierwsze na szczycie znajduje się hotel i restauracja, gdzie napiliśmy się dobrej, rozgrzewającej kawy. Po drugie mieliśmy okazję podglądać występ starszego pana, który dawał popisy gry na tradycyjnym szwajcarskim rogu (z relacji zaznajomionego z tematem kolegi wynika, iż można go spotkać w tym miejscu bardzo często).

wyprawa na Pilatusa (Szwajcaria)
Pokaz gry na rogu szwajcarskim

Do tego był również sklep z pamiątkami, gdzie dziewczyny nie omieszkały wydać kilkudziesięciu franków (no dobra ja też miałem w tym swój udział). No i jeszcze przespacerowaliśmy się wydrążonym w skałach tunelem, który w zimowej szacie prezentował się niczym lodowa jaskinia, ze zwisającymi z sufitu zamarzniętymi stalaktytami. Szczerze powiedziawszy, to kompletnie nie wiemy kiedy zleciała nam ponad godzina, a to chyba najlepszy wyznacznik, iż nudy absolutnie nie zaznaliśmy. Była za to doskonała zabawa na śniegu, której tak rzadko przecież możemy doświadczać w rodzimym Wrocławiu.

wyprawa na Pilatusa (Szwajcaria)
Na szczycie Pilatusa znajduje się wydrążony tunel, będący jednocześnie panoramicznym tarasem widokowym

Aha i jeszcze jedno. Cały czas towarzyszyły nam niesamowicie bezczelne czarne ptaki podobne do kruków, które się niczego ani nikogo nie bały. Odnieśliśmy wrażenie, że tylko wypatrywały okazji, aby dorwać jakiś smakowity kąsek od nieuważnego turysty. Może wy wiecie jak się nazywają, bo nigdzie nie znaleźliśmy stosownych informacji? Jeżeli tak, to napiszcie w komentarzu. Będziemy wdzięczni :) (aktualizacja: jak słusznie w swoim komentarzu wskazał Zg - te ptaki nazywają się wieszczki - Dziękujemy)


Wieszczek może i jest niepozorny, ale spójrzcie na jego szpony. Robią wrażenie :)

Długo zastanawialiśmy się jak podsumować wyprawę na Pilatusa. W końcu nie wszystko wyszło tak, jak to sobie wymarzyliśmy. Nie żałujemy jednak ani jednego franka, którego wydaliśmy na tę wycieczkę, ponieważ bawiliśmy się naprawdę przednio. Nigdy nie zapomnimy między innymi pięknych widoków, jakie mieliśmy okazję podziwiać w trakcie podróży gondolami, czy też pokazu gry na rogu szwajcarskim. Owszem czujemy lekki niedosyt głównie ze względu na zachmurzenie, jakie pojawiło się na szczycie właściwie równo z nami, ale intuicja wewnętrznie podpowiada nam, że jeszcze na Pilatusa wrócimy.

PS. Na koniec jeszcze jedna cenna uwaga. Aktualny stan pogody na szczycie i na poszczególnych stacjach przesiadkowych można sprawdzać na kamerkach online - znajdziecie je TUTAJ. Pamiętajcie jednak, że w tak wysokich górach pogoda potrafi spłatać niezłego figla i zmienić się z minuty na minutę.

Komentarze