Zwiedzamy Krzeszów - Europejską Perłę Baroku

Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. w Krzeszowie

Tym razem postanowiliśmy Was zabrać do jednego z najpiękniejszych miejsc na całym Dolnym Śląsku, które nie wiedzieć czemu odkryliśmy dopiero teraz, po tylu latach życia i mieszkania w tym regionie. Do miejsca, które dumnie może się tytułować europejską perłą baroku i w żadnym wypadku nie będzie to określenie na wyrost, co potwierdza chociażby zaszczytne miano kandydata do wpisu na listę UNESCO. Wreszcie, pokażemy Wam miejsce, które zachwyciło nas tak bardzo, że spędziliśmy w nim bitych 7 godzin, całkowicie rezygnując tego dnia z innych zaplanowanych atrakcji, na których odwiedzeniu również nam zależało. Przedstawiamy Sanktuarium Maryjne w Krzeszowie.

Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. w Krzeszowie
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. w Krzeszowie
Pierwszy raz o Krzeszowie usłyszeliśmy jakieś dwa lata temu. Wszystko dzięki rodzicom, którzy podczas jednego ze swoich wypadów w Karkonosze odwiedzili tę niewielką miejscowość położoną trochę mniej niż 10 kilometrów od Kamiennej Góry. Pamiętamy, że wrócili wtedy zachwyceni, a i fotki jakie nam pokazali wyglądały nader obiecująco. Postanowiliśmy wówczas, że i my do Krzeszowa zawitamy. Warunek był jednak jeden - pojedziemy bez Madzi, bo o ile zazwyczaj wszędzie zabieramy naszą córkę i nie wyobrażamy sobie podróżowania bez niej, o tyle takie miejsce trzeba zwiedzać na spokojnie, a przy czterolatce to wręcz niemożliwe. Czekaliśmy więc aż wreszcie nadarzy się pierwszy (a w zasadzie drugi - ale o tym kiedy indziej) weekend tylko we dwoje. No i się nadarzył. Madzia wylądowała u dziadków w Świdnicy, a my długo się nie zastanawiając zarezerwowaliśmy nocleg w nieodległym Szczawnie Zdroju, z którego do opactwa mieliśmy już tylko około 25 kilometrów. Żal było więc nie skorzystać...

Jak dojechać do sanktuarium w Krzeszowie? 

Krzeszów  - zabudowania klasztorne
Budynek Klasztorny - obecnie rezydują w nim siostry Benedyktynki

Zanim jednak opowiemy Wam o skarbach, jakie skrywa w sobie sanktuarium, warto co nieco napisać o tym jak dojechać do Krzeszowa oraz jak wygląda organizacyjnie zwiedzanie dawnego, pobenedyktyńskiego oraz pocysterskiego opactwa (oba te zgromadzenia miały swój istotny wkład w rozwój oraz dzisiejszy wygląd tego miejsca).

Krzeszów - Kościół św. Józefa (po prawej) oraz Dom Opata (po lewej)
Krzeszów - Kościół św. Józefa (po prawej) oraz Dom Opata (po lewej)

Najbliżej z Krzeszowa jest do Kamiennej Góry - około 10 kilometrów. Wydawałoby się zatem, że naturalnym rozwiązaniem będzie regularne połączenie pomiędzy obiema miejscowościami. Niestety nic z tych rzeczy, a przynajmniej my nie znaleźliśmy nigdzie jakichkolwiek informacji, o tym jakoby jeździł tu linowy autobus. Owszem kilka kursów dziennie, obsługiwanych przez lokalny PKS jest, ale to naszym zdaniem raczej kropla w morzu potrzeb, niż rzeczywiste ułatwienie dla turystów oraz pielgrzymów. Pozostaje więc dojazd samochodem lub rowerem. O tej drugiej opcji wspominamy zresztą nieprzypadkowo, gdyż zauważyliśmy, iż w okolicy amatorów dwóch kółek rzeczywiście nie brakuje. Cóż się dziwić, te tereny zdecydowanie nadają się na długie wycieczki na jednośladach. Wracając jednak do kwestii samochodu, to dajemy zdecydowany plus dla Krzeszowa za spory, bezpłatny parking zlokalizowany przy samym wejściu na teren opactwa. Aby do niego trafić (jadąc oczywiście od Kamiennej Góry) musicie na skrzyżowaniu przy murze sanktuarium (nie da się go pomylić z innym) skręcić w prawo.

Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. w Krzeszowie
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. w Krzeszowie

 

Zwiedzanie opactwa w Krzeszowie - ceny biletów i dostępne trasy


Po przybyciu od razu udaliśmy się do Domu Pielgrzyma mieszczącego się w dawnej klasztornej wozowni. To tam znajduje się kasa biletowa, która równocześnie obsługuje sklep z pamiątkami oraz wszelkiej maści dewocjonaliami (po prawej stronie od wejścia). Ponadto w budynku mieści się jeszcze restauracja "Stara Wozownia", toalety, a także punkt obsługi turystów i pielgrzymów, gdzie wydawane są audio-przewodniki oraz udzielane wszelkie informacje. Tu ważna uwaga. Żeby wypożyczyć audioguide trzeba wpłacić zwrotną kaucję w wysokości 100 PLN. Generalnie w naszym przypadku wyglądało to tak, że po zakupieniu biletów, skierowano nas właśnie do obsługi po słuchawki, poproszono o zdeponowanie 100 PLN (jedna kaucja za naszą dwójkę) oraz po sprawdzeniu na monitoringu, iż w bazylice odbywa się jeszcze msza, zaproponowano rozpoczęcie zwiedzania od Kościoła św. Józefa, do którego przemiła dziewczyna zaprowadziła nas osobiście, zostawiając samych we wnętrzu. Po zwiedzeniu świątyni musieliśmy tylko zadzwonić dzwonkiem, aby któryś z pracowników punktu przyszedł i nas wypuścił. Podobnie było zresztą z wejściem do mauzoleum Piastów Śląskich, z tą różnicą że akurat je można było opuścić już samemu, bo od wewnętrznej strony była w furcie klamka. Natomiast do Bazyliki może udać się każdy bez biletu i uiszczania jakiejkolwiek opłaty (przynajmniej tak było w niedzielę podczas naszego pobytu).

Portal wejściowy do Bazyliki Wniebowzięcia N.M.P. w Krzeszowie
Portal wejściowy do Bazyliki Wniebowzięcia N.M.P. w Krzeszowie
Portal wejściowy do Bazyliki Wniebowzięcia N.M.P. w Krzeszowie
Portal wejściowy do Bazyliki Wniebowzięcia N.M.P. w Krzeszowie
A jak wygląda sprawa biletów do krzeszowskiego sanktuarium? Otóż do wyboru mieliśmy dwa warianty zwiedzania - trasę podstawową oraz rozszerzoną. Wejściówka na opcję podstawową kosztuje 12 PLN i jest dostępna w każdy dzień tygodnia i przez większą część roku (wyjątki stanowią najważniejsze święta kościelne). Obejmuje ona wstępy do czterech najważniejszych obiektów w opactwie, mianowicie Bazyliki Wniebowzięcia N.M.P., kościoła św. Józefa, Mauzoleum Piastów Śląskich oraz mieszczącej się tuż obok niego kaplicy św. Marii Magdaleny, gdzie zakonnicy wybudowali wierną replikę Grobu Pańskiego, będącą jedną ze stacji tutejszej drogi krzyżowej. 

Krzeszów - Cmentarz klasztorny
Krzeszów - Cmentarz klasztorny
My natomiast polecamy, by wybrać się do Krzeszowa w sobotę lub niedzielę, ponieważ w czasie weekendów dostępna jest również wersja rozszerzona trasy, gdzie za cenę 20 PLN oprócz wymienionych wyżej czterech miejsc, dodatkowo zwiedza się Dom Opata i znajdujące się w nim niewielkie muzeum, strych, podziemia oraz wieżę Bazyliki, a także oddalony o jakieś 1,5 kilometra letni pawilon na wodzie.

Więcej informacji na temat biletów oraz godzin i dni otwarcia krzeszowskiego opactwa znajdziecie na jego oficjalnej stronie. Wystarczy, że klikniecie TUTAJ.

Zwiedzamy opactwo w Krzeszowie - trasa rozszerzona

Oczywiście, jak nietrudno się domyślić, wybraliśmy trasę rozszerzoną. Intrygował nas szczególnie strych bazyliki, ponieważ jak do tej pory jeszcze nigdy nie spotkaliśmy się z możliwością zwiedzania tej części jakiejkolwiek świątyni. Poza tym dopłacenie 8 PLN do biletu nie stanowiło dla nas już większego problemu. Uważamy, że ceny wejściówek do Krzeszowa w ogóle należy uznać za atrakcyjne, zważywszy na fakt, iż mamy do czynienia z jednym z najpiękniejszych przykładów baroku w całej Europie. Poniżej przedstawiamy poszczególne zabytki i atrakcje opactwa. Postanowiliśmy jednak nie skupiać się na ich historii (tę każdy może odszukać w Internecie, lub poznać osobiście będąc w Krzeszowie),  a po prostu pokazać ich niesamowite piękno przytaczając przy tym trochę ciekawostek. 

Krzeszów - dom gościnny Opata
Krzeszów - dom gościnny Opata

 

Kościół bracki pw. św. Józefa (1690-1696 r.)

Kościół pw. św Józefa, gdy go po raz pierwszy zobaczyliśmy z zewnątrz, wydał nam się dość skromny, zwłaszcza w zestawieniu z dominującą nad całą okolicą bryłą bazyliki. Owszem fasada frontowa ozdobiona XVIII-wieczną attyką oraz trzema rzeźbami J. Schöttera przedstawiającymi Maryję, Józefa oraz Chrystusa nam się spodobała, lecz wciąż tam czegoś brakowało. Chwilę trwała ta nasza konsternacja, aż wreszcie "lampka się zaświeciła". Wieża! W tej świątyni ewidentnie jej brakuje!

Kościół pw. św. Józefa
Kościół pw. św. Józefa
Dopiero nieco później dowiedzieliśmy się, że pierwotny projekt kościoła jak najbardziej zakładał budowę dwóch wież. Co więcej, nawet je wzniesiono. Niestety na którymś etapie coś poszło nie tak, w efekcie czego runęły one dosłownie w przeciągu trzech dni po sobie. Miało to miejsce zanim świątynia w ogóle została konsekrowana oraz oddana do użytku dla wiernych (9 i 12 października 1693 r.). Mamy dla Was jeszcze jedną ciekawostkę związaną z tymi pechowymi wieżami, których mimo kolejnych planów ostatecznie już niestety nie postawiono. Otóż nawet współcześnie bardzo dokładnie wiadomo, jak miały wyglądać wieńczące je hełmy, a wszystko za sprawą niepozornego szkicu znalezionego w jednym z pomieszczeń świątyni.

Kościół pw. św. Józefa
Kościół pw. św. Józefa - empora organowa
Wnętrze kościoła św Józefa to już zupełnie inna para kaloszy. Gdy tylko weszliśmy do środka, nasze szczęki opadły z głośnym hukiem na posadzkę. Dosłownie nas zatkało. W tamtym momencie nie potrzebowaliśmy już żadnych innych argumentów, by obiema rękoma podpisać się pod stwierdzeniem, że Krzeszów to rzeczywiście perła baroku na skalę europejską, a przecież najlepsze, czyli zwiedzanie bazyliki mieliśmy dopiero przed sobą. Co tu więcej mówić, było po prostu przepięknie.

Kościół pw. św. Józefa
Kościół pw. św. Józefa - ambona
Kościół pw. św. Józefa
Kościół pw. św. Józefa - figury zdobiące ambonę
I tu rodzi się pytanie. Po co stworzono aż tak bogaty wystrój skoro od początku było wiadomo, że będzie to tylko i wyłącznie kościół pomocniczy, służący miejscowej parafii? Odpowiedź wbrew pozorom jest banalnie prosta: z chęci rywalizacji z ewangelikami... W tym okresie bowiem powstały w Świdnicy, Jaworze oraz Głogowie słynne Kościoły Pokoju. Ponadto w odróżnieniu od wyznawców ewangelizmu, którzy ze względu na dominującą rolę liturgii słowa musieli umieć czytać, zdecydowaną większość krzeszowskich parafian stanowili niepiśmienni chłopi. Freski po części powstały właśnie dla nich, jako swoista biblia dla ubogich, z której dokładnie mogli poznać żywot św. Józefa nie czytając nawet Pisma Świętego. Mówi się, że po części była to również prywata samego opata Bernarda Rose, który był inicjatorem powstania świątyni. Wiadomo o nim, że ze względu na wydarzenia z młodości (emigracja), otaczał postać św. Józefa wyjątkowym kultem, widząc podobieństwo w swojej ucieczce i powrocie na Śląsk do ucieczki Świętej Rodziny do Egiptu. Jeżeli faktycznie tym kierował sie opat Bernard, to czapki z głów bo dzieło wyszło mu naprawdę udane.

Kościół pw. św. Józefa - ołtarz główny
Kościół pw. św. Józefa - ołtarz główny
Kościół pw. św. Józefa - ołtarz główny
Kościół pw. św. Józefa - ołtarz główny
Kościół pw. św. Józefa
Kościół pw. św. Józefa
Tym co najcenniejsze w kościele św. Józefa, są polichromie pokrywające praktycznie każdą wolną przestrzeń na ścianach i suficie. Stworzył je wybitny malarz epoki baroku Michał Willmann, zwany również czasami śląskim Rembrandtem. Wyjątkowość tych malowideł polega na tym, że w biblijne sceny przedstawiające żywot patrona świątyni zostały wplecione okoliczne krajobrazy i architektura. Na poszczególnych freskach można rozpoznać chociażby Zamek Bolków, typowe śląskie miasteczko, czy też roślinność pobliskich Sudetów. Nie brakuje także chociażby postaci ubranych w stroje z epoki, jak na przykład Maryja ukazana na jednym z fresków w modnym kapeluszu. Musimy Was przy tym, zapewnić, że podobnych smaczków na malowidłach Willmanna można odnaleźć znacznie więcej. Bardzo nas korci aby je wszystkie opisać, ale celowo postanowiliśmy się powstrzymać. Nie chcemy Wam po prostu psuć frajdy oraz zdradzać wszystkich niespodzianek. Pojedziecie do Krzeszowa to sami się przekonacie, co mamy na myśli :)

Kościół pw. św. Józefa
Kościół pw. św. Józefa
Kościół pw. św. Józefa
Kościół pw. św. Józefa
Kościół pw. św. Józefa
Kościół pw. św. Józefa
Kościół pw. św. Józefa - ołtarz główny
Kościół pw. św. Józefa - ołtarz główny

 

Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. (1728-1735 r.)


Zwiedzanie bazyliki mniejszej rozpoczęliśmy nietypowo, bo od koncertu organowego wykonanego przez zaproszonego specjalnie na tą okazję absolwenta Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Świątynia była w tym czasie oczywiście otwarta dla każdego kto tylko miał ochotę posłuchać i to bez jakichkolwiek dodatkowych opłat. Jednak chętni, po wykupieniu cegiełki w cenie 5 PLN (przeznaczonej na konserwację organów) mogli zasiąść na chórze, aby z bliska przyglądać się grze oraz samemu instrumentowi. Na tym jednak atrakcje się nie kończyły, bo po części artystycznej, nastąpiła część edukacyjna, która trwała ponad 40 minut. Krzeszowski organista w ciekawy sposób opowiadał o tym jak działają organy, pokazywał do czego służą poszczególne przyciski i klawisze oraz jak zmienia się dźwięk w zależności od konkretnej konfiguracji, a także niczym z rękawa sypał ciekawostkami oraz anegdotami. Z tego co się zorientowaliśmy takie pokazy odbywają się w Krzeszowie przez całe lato, więc jeżeli będziecie mieli okazję, to nie zastanawiajcie się ani chwili. Polecamy, rewelacyjna sprawa.

Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - organy
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - organy
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - organy
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - organy
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - organy
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - organy
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - organy
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - organy
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - organy
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - organy
Po koncercie przyszedł wreszcie czas na zwiedzanie samego kościoła, który co może się wydawać wręcz niemożliwe, powstał w 7 lat. Co więcej, już w założeniu był to termin nieprzekraczalny, bowiem zgodnie z zamysłem ówczesnego opata Innocentego Fritscha budowa miała symbolicznie nawiązywać do wznoszenia przez Salomona słynnej świątyni w Jerozolimie. Zaangażowano w tę z pozoru niewykonalną misję ogromne środki finansowe i materialne, a nawet, wbrew regułom wyznawanym przez cystersów, zatrudniono wielu fachowców z zewnątrz. Ostatecznie plan się powiódł i konsekracja bazyliki nastąpiła 3 lipca 1735 roku. A skoro już przytaczamy trochę historii, to warto nadmienić jeszcze, iż nowy kościół postawiono na miejscu, wcześniejszej gotyckiej świątyni, którą rozebrano właśnie na potrzeby tego przedsięwzięcia, natomiast pozyskany materiał budowlany wykorzystano przy tworzeniu fundamentów oraz podziemi nowej bazyliki. Te ostatnie zresztą również zwiedziliśmy w ramach trasy rozszerzonej.

Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - podziemia
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - podziemia
Musimy się przyznać, że ciężko dobrać odpowiednie przymiotniki, które w wystarczającym stopniu opisywałyby wnętrza Bazyliki Wniebowzięcia N.M.P.. Oszałamiające, piękne, dopracowane w każdym detalu, dosłownie powaliły nas swoim przepychem. Można wymieniać bez końca te nasze ochy i achy. Świątynia to istny majstersztyk sztuki malarskiej, rzeźbiarskiej oraz snycerskiej. Momentami nie wiedzieliśmy wręcz na czym skupić swój wzrok przy takiej feerii wzorów i barw. Na szczęście mieliśmy ze sobą nasze audio-przewodniki, bo chyba tylko dzięki nim udało nam się ogarnąć całość w sposób w miarę uporządkowany. Choć szczerze, wychodząc i tak mieliśmy wrażenie, iż sporo umknęło naszej uwadze. Zresztą, co będziemy się rozpisywać. Zobaczcie zdjęcia. One oddadzą to na pewno lepiej :)

Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - organy
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - organy
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P.
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P.
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P.
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P.
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - ambona
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - ambona
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P.
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P.
To jednak dalej nie był koniec atrakcji związanych z bazyliką mniejszą. Jak już wspominaliśmy na wstępie, wykupiliśmy bilety na trasę rozszerzoną, w związku z czym dodatkowo czekało na nas również zwiedzanie strychu oraz wejście na wieżę. Od początku naszą uwagę zaprzątał zwłaszcza ten pierwszy. Rzadko bowiem ma się okazję zobaczyć na żywo, jak wygląda konstrukcja tego typu miejsca, gdyż w większości przypadków jest ono skrzętnie ukrywane przed osobami postronnymi. W Krzeszowie postanowiono uczynić ze strychu wartość dodaną i bardzo dobrze, bo przynajmniej nasza ciekawość została zaspokojona w stu procentach. Co więcej, nie ograniczono możliwości tylko do podziwiania z daleka. Wybudowano również drewnianą kładkę, dzięki czemu śmiało można spacerować nad głowami nieświadomych niczego ludzi, znajdujących się kilkadziesiąt metrów niżej, a przy tym podglądać "jak to jest zrobione". Był też mały dreszczyk, bo deski po których stąpaliśmy trzeszczały niemiłosiernie i lekko się ruszały, pobudzając naszą "zatrutą" horrorami wyobraźnię.

Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - strych
Strych Bazyliki Wniebowzięcia N.M.P.
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - strych
Strych Bazyliki Wniebowzięcia N.M.P.
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - strych
Strych Bazyliki Wniebowzięcia N.M.P.
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P. - strych
Strych Bazyliki Wniebowzięcia N.M.P.
Z kolei z wieży, jak to z wieży, rozciąga się malownicza panorama na całą okolice. Z jej szczytu jak na dłoni widać kilka najbliższych masywów, w tym także najwyższą z dolnośląskich gór - Śnieżkę. Uważamy, że dla takich pejzaży zdecydowanie warto się nieco zmęczyć i pokonać te cholerne 195 stopni. Choć musimy przyznać, że w naszym przypadku to nie wysiłek był problemem, a paskudny lęk wysokości, który na stalowych, niezabudowanych schodach doskwierał nam mocno. Daliśmy jednak radę, bo na całe szczęście pomyślano o poręczach. A że zaraz po zejściu mieliśmy nogi jak z waty. No cóż. Jak to mówią: czasem trzeba się poświęcić...

Bazylika Wniebowzięcia N.M.P.
Dach bazyliki
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P.
Śnieżka widoczna z wieży bazyliki
Bazylika Wniebowzięcia N.M.P.
Widok z wieży

 

Mauzoleum Piastów


Kiedy kupowaliśmy bilety do krzeszowskiego opactwa, wydawało nam się, że Mauzoleum Piastów będzie jedynie niewiele znaczącą przystawką do dania głównego, którym oczywiście miały być dwa wspaniałe, barokowe kościoły. W zasadzie, co do tego miejsca nie mieliśmy w ogóle jakichkolwiek oczekiwań. Jest w cenie biletu, to zobaczymy i tyle... Dziś aż wstyd się przyznać, ale pomyliliśmy się w naszej ocenie. Oj, i to bardzo się pomyliliśmy, bowiem kaplica, w której spoczywają piastowscy książęta z linii świdnicko-jaworskiej wzbudziła w nas zachwyt nie mniejszy niż sama bazylika. Teraz już wiemy, że nie mogło być przecież inaczej, skoro oba budynki zostały zaprojektowane i wzniesione jako całość, w tym samym czasie. Skąd o tym wiadomo? Ano ze złotego podziału, jaki otrzymamy obliczając stosunek długości świątyni wraz z mauzoleum do wysokości jej wież.

Mauzoleum Piastów Świdnickich
Mauzoleum z zewnątrz
Mauzoleum jest swoistym hołdem krzeszowskich cystersów na czele z opatem Innocentym Fritschem złożonym władcom, którym zakon bezsprzecznie zawdzięczał swoją potęgę w regionie. Tak piękne opactwo nigdy by bowiem nie powstało, gdyby nie książę świdnicki Bolko I (fundator i wielki dobrodziej klasztoru) oraz jego potomkowie, nadający mnichom kolejne wsie i miasteczka oraz coraz szersze przywileje, z których ci czerpali później, przez dobrych kilka stuleci ogromne zyski. Cystersi z Krzeszowa mogli ważyć własne piwo, posiadali przynoszące ogromne dochody i własny materiał budowlany kamieniołomy oraz lasy, prowadzili kopalnie, a na dokładkę pobierali niemałe daniny od podległych im mieszkańców. Jednym słowem interes kwitł, a skarbiec klasztorny wypełniał się coraz bardziej. Nic więc dziwnego, że nawet przeszło 400 lat po śmierci ostatniego przedstawiciela linii piastowskiej - Bolka II, kiedy podjęto decyzję o zburzeniu gotyckiego kościoła (w nim pierwotnie znajdowały się sarkofagi) i postawieniu w jego miejsce nowej bazyliki, nie zapomniano o dawnych, słowiańskich książętach, a przecież musimy pamiętać, iż wówczas Dolny Śląsk z Rzeczpospolitą miał już niewiele wspólnego.

Mauzoleum Piastów Świdnickich
Sarkofag Bolka I Surowego
Mauzoleum Piastów Świdnickich
Sarkofag Bolka II
Mauzoleum Piastów Świdnickich
Sarkofag Władysława von Zeidlitz
Mauzoleum Piastów Świdnickich
Sarkofag Władysława von Zeidlitz
We wnętrzach mauzoleum, jak w całym zresztą opactwie, króluje niepodzielnie barok. Reprezentowany jest on chociażby przez piękne rzeźby (m. in Beatrycze - żony Bolka I oraz Agnieszki - żony Bolka II), misternie dekorowane epitafia (to najcenniejsze poświęcone jest Bolkowi III, synowi Bolka II przypadkowo zabitemu kamieniem przez książęcego błazna Jakuba Thau - postać i sama historia, według historyków, raczej są fikcyjne) oraz, a w zasadzie przede wszystkim dwie, kryte barwną polichromią kopuły. Naprawdę jest na czym zawiesić oko. Sami, mimo niewielkiego rozmiaru budynku, spędziliśmy w nim dobre pół godziny. Co ważne, zwiedzając mauzoleum również korzystaliśmy z audio-przewodnika, dzięki czemu mogliśmy dokładnie zapoznać się z poszczególnymi elementami wystroju, poznać ich symbolikę oraz kilka ciekawostek związanych z osobami w nim pochowanymi.

Mauzoleum
Mauzoleum - Kopuła północna
Mauzoleum
Mauzoleum
Mauzoleum
Mauzoleum
Mauzoleum
Mauzoleum
Po obejrzeniu sarkofagów świdnickich Piastów przeszliśmy się jeszcze na niewielki cmentarz przyklasztorny, który ze względu na to, że znajduje się nieco poniżej poziomu bazyliki, zwyczajowo nazywany jest dolnym (w odróżnieniu od górnego zlokalizowanego wzdłuż murów kościoła opackiego - przechodzi się obok niego podążając do mauzoleum). Oboje zgodnie stwierdziliśmy, że sama nekropolia nie jest zbyt ciekawa. Groby pochowanych tam czeskich benedyktynów (przebywali w opactwie w latach 1914-1940) oraz sióstr benedyktynek (zamieszkują klasztor obecnie) są raczej skromne i wszystkie zrobione na jedną modłę. Za to na uwagę zasługują prowadzące na cmentarz schody ozdobione rzeźbami aniołków, jak również scena ukrzyżowania autorstwa Jerzego Gode z Wrocławia, stanowiąca jedną ze stacji kalwarii krzeszowskiej. One zdecydowanie przypadły nam do gustu. Z poziomu dolnej nekropolii wchodzi się również do kaplicy św. Marii Magdaleny, gdzie znajduje się wiernie odwzorowany Grób Pański (również stacja kalwarii)

Cmentarz dolny - groby benedyktynek
Cmentarz dolny - groby benedyktynek
Cmentarz dolny
Cmentarz dolny - groby benedyktynów
Cmentarz dolny - groby benedyktynów
Schody prowadzące na cmentarz dolny

 

Pawilon letni na wodzie w Betlejem (ok. 1732 r.)


Dolny cmentarz był ostatnim istotnym elementem naszej wędrówki po sanktuarium w Krzeszowie. Podeszliśmy jeszcze wprawdzie na krótką chwilę do Domu Opata, by zobaczyć zlokalizowaną w kilku izbach na parterze niewielką ekspozycję pamiątek z dawnych czasów (chyba najciekawsze były kilkusetletnie księgi), po czym zdaliśmy w punkcie obsługi pielgrzyma słuchawki i pojechaliśmy autem do oddalonej o około 2 kilometry osady Betlejem. Naszym celem był znajdujący się tam letni pawilon na wodzie (również w ramach trasy rozszerzonej).

Kaplica betlejemska
Kaplica betlejemska
Przyznamy szczerze, że dojazd nie należał do najprzyjemniejszych, bowiem z każdym przebytym metrem droga robiła się coraz gorsza i węższa. Im dalej w las tym mniej asfaltowej nawierzchni, a więcej łat. Na szczęście Stiluś dał radę i dzielnie zniósł tę terapię wstrząsową, dzięki czemu po kilku minutach zameldowaliśmy się na niewielkim parkingu wytyczonym przy kaplicy betlejemskiej.

Pawilon letni na wodzie
Letni pawilon na wodzie w Betlejem
Pawilon letni na wodzie
Letni pawilon na wodzie w Betlejem
Jakie były nasze ogólne wrażenia? Prawdę powiedziawszy mieszane. Owszem sama konstrukcja bardzo nam się spodobała, zwłaszcza wnętrze, które zdobią malowidła Georga Wilhelma Neunhertza przedstawiające sceny starotestamentowe o tematyce wodnej oraz związane z królem Dawidem. Jednakże całkowicie nie podpasował nam staw, na którym ustawiono pawilon. Wyglądał bardzo sztucznie i absolutnie nie był ładny, a betonowe elementy wystające znad tafli wody, nasuwały nam skojarzenia ze zbiornikiem w jakiejś oczyszczalni. Na szczęście skupiliśmy się w tym przypadku na pozytywach, a tych było więcej.

Pawilon letni na wodzie
Letni pawilon na wodzie w Betlejem
Pawilon letni na wodzie
Letni pawilon na wodzie w Betlejem
Pawilon letni na wodzie
Letni pawilon na wodzie w Betlejem
Pawilon letni na wodzie
Letni pawilon na wodzie w Betlejem
I w ten oto sposób dotarliśmy do końca naszej wycieczki po Krzeszowie. Tym razem nie będzie jednak tradycyjnego podsumowania. Będą za to podziękowania. Chcielibyśmy bardzo podziękować pani w kasie, gdzie kupowaliśmy bilety za to, że nie musieliśmy szukać skrzynki, by wysłać pocztówkę, bo zadeklarowała się że ją od nas weźmie i sama to zrobi (karteczka już doszła), przemiłej dziewczynie, która wpuszczała nas do poszczególnych atrakcji i cierpliwie udzielała informacji, panu organiście za zaangażowanie oraz pasję z jaką opowiadał o krzeszowskich organach, a także panu z obsługi, który w bazylice bezinteresownie pomógł nam, kiedy mieliśmy mały problem z audio-przewodnikiem. To między innymi dzięki Wam sanktuarium w Krzeszowie zawsze już będzie nam się tak pozytywnie kojarzyło :)

PS. W kwestiach merytorycznych posiłkowaliśmy się książką "Krzeszów - Dom Łaski Maryi" autorstwa Krystiana Michalika. Polecamy. Dużo ciekawych informacji i świetnie wytłumaczona symbolika, tego co w opactwie można zobaczyć. Do nabycia w sklepie z pamiątkami w Punkcie Obsługi Pielgrzyma.

Komentarze