Zielona Góra raz jeszcze

Cześć. Dawno nic nowego nie działo się na tym naszym blogu. Musicie wybaczyć, ale chyba zabrakło nam motywacji do działania. Przez moment zastanawialiśmy się nawet czy to całe blogowanie ma jeszcze jakiś sens, czy nie zrezygnować. Nie oznacza to jednak, że nie podróżowaliśmy - z tego, to nie zrezygnujemy za żadne skarby. Można nawet rzec, że zeszły rok obfitował w wojaże po Polsce. Jednym z takich, odwiedzonych miejsc była Zielona Góra, do której Michał wybrał się samemu na dwudniowy wypad. Uprzedzając, wiemy doskonale, że na blogu jest już jedna relacja ze stolicy województwa lubuskiego, ale tym razem pokażemy to miasto z zupełnie innej strony, nawiązując jedynie luźno do tego, co już wcześniej zdążyliśmy opisać. Zapraszamy zatem na wspólny spacer po Zielonej Górze.

Zielonogórski deptak

Od czego by tu zacząć... hmm... może tak. Jeżeli wpiszecie sobie w przeglądarce zapytanie: " Co zobaczyć w Zielonej Górze?", to w większości wypadków wyskoczy Wam podobny zestaw atrakcji: Stare Miasto z deptakiem, Rynkiem, Konkatedrą i Wieżą Łaziebną, Bachusiki, Muzeum Ziemi Lubuskiej, Palmiarnia i Wzgórze Winne, Ogród Botaniczny, Muzeum Etnograficzne w Ochli, Park Książęcy w Zatoniu i na koniec Centrum Nauki Keplera wraz z Planetarium. 

Zielonogórskie Bachusiki

Zielonogórskie Bachusiki

Podobne wskazówki uzyskacie też w informacji turystycznej. Wiem, bo weryfikowałem to osobiście. Rodzi się zatem w głowie zagwozdka: Ile na to wszystko poświęcić czasu? Moim zdaniem dwa pełne dni wystarczą w zupełności. Przy dobrym planie zwiedzania, spokojnie i bez większego pośpiechu, udało się "odhaczyć" wszystkie pozycje z powyższej listy, za wyjątkiem Keplera, który niestety otwarty był w niepasujących godzinach. Dodam, że poruszałem się jedynie pieszo i komunikacją miejską, która pozwoliła mi dotrzeć w miarę szybko do punktów oddalonych od ścisłego centrum. A spałem niedaleko Palmiarni, dzięki czemu miałem jedynie kilka minut spacerem do Rynku.

Zielona Góra
 

No dobra, ale dość już tego "pitolenia", bo przecież większość z Was, którzy czytacie ten wpis, szuka w nim konkretów, czyli opisu zielonogórskich atrakcji. Zaczynajmy więc. 

Park Książęcy w Zatoniu

Park Książęcy w Zatoniu
 

Jeszcze nie tak dawno Zatonie było osobną wsią, a znajdujące się w niej ruiny pałacu oraz park stanowiły przysłowiowy obraz nędzy i rozpaczy. Owszem coś tam próbowano robić, jednak, jak to często bywa, nikły budżet na niewiele starczał. Od 2015 wieś jednak przestała być wsią i stała się dzielnicą Zielonej Góry, która to postanowiła zrobić z założenia pałacowo-parkowego jedną ze swoich wiodących atrakcji oraz miejsce, które zielonogórzanie pokochają i zechcą w nim spędzać relaksujące chwile na łonie natury. Udało się pozyskać środki i tak oto w 2020 roku zakończyła się gruntowna rewitalizacja, którą można, według mnie, ocenić spokojnie na 5 z plusem. 

Park Książęcy w Zatoniu

Park Książęcy w Zatoniu
 

Dziś jadąc do Zatonia możecie pochodzić sobie po trwale zabezpieczonej ruinie dawnego pałacu należącego przed II Wojną Światową do księżnej Doroty de Talleyrand. Napić się przepysznej kawusi w niewielkiej kawiarni mieszczącej się w starannie odbudowanej oranżerii, podziwiać jedno z największych w Polsce stanowisk ściśle chronionego czosnku niedźwiedziego (ale tam pachniało sosem czosnkowym - mniam :)), ale przede wszystkim spędzić dobrych kilka godzin na spacerach wytyczonymi i starannie odnowionymi ścieżkami w malowniczym parku, pełnym wiekowych drzew oraz wszelakich ptaków. 

W Parku w Zatoniu znajduje sie jedno z największych stanowisk czosnku niedźwiedziego w Polsce
 

Mi się udało "ustrzelić" aparatem między innymi dzięciołka i kowalika, choć przyznam, że na gatunkach ptaków nie znam się praktycznie w ogóle (alleluja za Google obiektyw). Na terenie parku działa również punkt informacji turystycznej, gdzie dostępne są darmowe foldery z mapką założenia. Zdecydowanie warto tam podejść.

Park Książęcy w Zatoniu

Park Książęcy w Zatoniu

A jak dojechać do Zatonia? Można oczywiście autem. Wówczas niewielki parking znajduje się obok punktu informacji turystycznej. Można także, tak jak ja, podjechać autobusem linii 30B, gdzie litera "B" ma ogromne znaczenie, gdyż tylko autobus z tym oznaczeniem dowiezie Was do celu, czyli przystanku "Zatonie Parkowa". Linia kursuje mniej więcej co godzinę. Ja wsiadałem przy Palmiarni.

Park Książęcy w Zatoniu

Park Książęcy w Zatoniu

Palmiarnia

Zielonogórska Palmiarnia
 

A skoro już wywołałem Palmiarnię do odpowiedzi, to i jej poświęcę nieco czasu na łamach niniejszego wpisu. Historię powstania tego budynku mogliście poznać już w poprzednim poście o Zielonej Górze, kiedy opowiadaliśmy szerzej o Parku Winnym. Pozwólcie więc, że tym razem skupię się jedynie na wskazaniu dlaczego warto i wręcz powinno się zaglądnąć także do wnętrza, czego wówczas, 6 lat temu, z niezrozumiałych obecnie dla mnie przyczyn nie zrobiliśmy.

Zielonogórska Palmiarnia
Zielonogórska Palmiarnia
Zielonogórska Palmiarnia

No dobra, generalnie rzecz ujmując jest to tak naprawdę kawiarnia, restauracja oraz biblioteka w jednym, gdzie dodatkowo połączono przyjemne z pożytecznym, tworząc przestrzeń, do której, po pierwsze, można wejść całkowicie bezpłatnie, a po drugie wcale nie trzeba nawet nic zamawiać, choć można, do czego szczerze namawiam. Kawę serwują smaczną, co sprawdziłem organoleptycznie. Możecie być jednak pewni, nikt nie będzie miał Wam za złe, jeżeli przyjdziecie tylko pocykać fotki i pooglądać tropikalne rośliny, albo pokazać dzieciom akwaria z rybkami lub żółwie. 

Park Winny (w tle Palmiarnia)

Zielonogórska Palmiarnia

Zielonogórska Palmiarnia
 

Ja przez te dwa dni pobytu gościłem w Palmiarni wielokrotnie i nie będę ukrywał, że zyskałem do niej pewien sentyment, chyba przede wszystkim za piękną panoramę miasta, rozciągającą się z tarasu widokowego na najwyższym piętrze. A swoją drogą, to chyba jedyne, ogólnodostępne dla turystów miejsce w Zielonej Górze z takimi widokami. Ja w każdym bądź razie innego nie znam.

Panorama Starego Miasta z tarasu widokowego w Palmiarni

Ogród Botaniczny

Ogród Botaniczny w Zielonej Górze
 

Kolejnym miejscem promowanym jako zielonogórskie "must see" jest Ogród Botaniczny, do którego zawitałem podczas drugiego dnia mojego pobytu. Z okolic deptaka czy rynku możecie tam dojechać niezwykle łatwo, wybierając jedną z kilku linii autobusowych, głównie jadących w kierunku ulicy Botanicznej. Sam ogród nie jest duży obszarowo, ale uroku mu odmówić absolutnie nie można. No i ta cena za wejście - 2 PLN.

Ogród Botaniczny w Zielonej Górze

Ogród Botaniczny w Zielonej Górze 

Ogród Botaniczny w Zielonej Górze

Będąc wiosną podziwiałem głównie narcyzy oraz tulipany w wielu odmianach. Zaczynały już również kwitnąć uwielbiane przeze mnie różaneczniki. Do gustu przypadło mi także niewielkie alpinarium, na które nie omieszkałem się wspiąć - oczywiście wytyczoną ścieżką. Honorowe miejsce zajmuje zaś duża drewniana wiata w kształcie wigwamu, stojąca pośrodku ogrodu. Jest ona najbardziej charakterystycznym punktem całego założenia, To właśnie tę konstrukcję możecie podziwiać na większości zdjęć wykonanych w ogrodzie, a udostępnianych w sieci. Sam nie omieszkałem ich również nieco pocykać.

Ogród Botaniczny w Zielonej Górze

Ogród Botaniczny w Zielonej Górze

Ogród Botaniczny w Zielonej Górze

Ale to jeszcze nie koniec atrakcji związanych z Ogrodem Botanicznym w Zielonej Górze, bowiem oprócz kolekcji roślin, w cenie biletu, możecie także zwiedzić mini zoo. Ta część założenia zdecydowanie przypadnie do gustu dzieciom. Chyba nawet bardziej niż dorosłym.

Ogród Botaniczny w Zielonej Górze

Ogród Botaniczny w Zielonej Górze -  fotka zrobiona w lipcu 2022 podczas kolejnej wizyty w Zielonej Górze 
Ogród Botaniczny w Zielonej Górze -  fotka zrobiona w lipcu 2022 podczas kolejnej wizyty w Zielonej Górze

Ogród Botaniczny w Zielonej Górze -  fotka zrobiona w lipcu 2022 podczas kolejnej wizyty w Zielonej Górze

Ogród Botaniczny w Zielonej Górze -  fotka zrobiona w lipcu 2022 podczas kolejnej wizyty w Zielonej Górze
 

Jak sama nazwa wskazuje, główną rolę w tym miejscu odgrywają zwierzęta, z których niektóre, jak daniele, kozy, czy króliki, można dokarmiać, za pomocą dostępnej w automatach karmy. Inne, jak chociażby bażanty, pawie, czy kury można tylko podziwiać zza krat, ale i tak cieszą się dużym zainteresowaniem najmłodszych. A co poza tym? Generalnie to taki sporej wielkości plac zabaw, gdzie są księżniczki, magicznie gadające drzewo, chatka z piernika, której pilnuje Baba Jaga, a nawet karoca Kopciuszka. 

Skansen w Ochli

Skansen w Ochli

Kolejny punkt na mapie moich wojaży po Zielonej Górze stanowiło Muzeum Etnograficzne w Ochli, do którego bez problemu dojechałem spod Ogrodu Botanicznego. To zaledwie 3 przystanki linią 27, choć nie powiem, ale wydawało mi się że jedziemy i jedziemy, a krajobraz za oknem autobusu wcale nie przypominał miasta, a raczej szosę wyciętą pośrodku sosnowego lasu. Tak czy inaczej Ochla jest częścią Zielonej Góry, która zielona z całą pewnością jest nie tylko z nazwy.

Skansen w Ochli

Skansen w Ochli

Skansen w Ochli

Skansen w Ochli
Co do samego muzeum, a w zasadzie, to bardziej właściwie będzie powiedzieć skansenu, to w pełni spełniło ono moje oczekiwania. Były urokliwe drewniane chaty kryte strzechą, owce w zagrodzie i tym podobne klimaty minionych epok. Ja to lubię i zawsze z chęcią do skansenów wpadam, jak tylko jest akurat jakiś w odwiedzanej okolicy.
 
Skansen w Ochli

Skansen w Ochli

Skansen w Ochli

Elementem wyróżniającym ten zielonogórski na tle innych tego typu przybytków, i jednocześnie jego symbolem jest zaś szachulcowa wieża winiarska oraz niewielka tradycyjna winnica (zupełnie inna niż ta na Wzgórzu Winnym). Przyjemna owszem, choć ja jednak wolę drewniane kościółki z południa Polski.

Skansen w Ochli

Muzeum Ziemi Lubuskiej 

Na koniec zabieram Was jeszcze do Muzeum Ziemi Lubuskiej zlokalizowanego w samym sercu miejskiego deptaka. 

Muzeum Ziemi Lubuskiej
 

Przyznam się Wam szczerze, że wchodząc do zabytkowego gmachu przez masywne drzwi wejściowe wciąż się jeszcze zastanawiałem, czy to oby na pewno dobry wybór spędzenia czasu, mając jedynie dwa niepełne dni na zwiedzenie Zielonej Góry. I wiecie co? Uważam, że było to dobre posunięcie. Owszem nie wszystko mi się spodobało, a nawet rzekłbym, że różne wystawy trzymają kompletnie różny poziom pod względem jakości, ale to rzecz gustu, a z nim się przecież nie dyskutuje.

Muzeum Ziemi Lubuskiej

Muzeum Ziemi Lubuskiej

Muzeum Ziemi Lubuskiej
 

Mając na względzie powyższe, postanowiłem, że wspomnę tylko o pozytywach, o tym co było dla mnie ok :) A więc, najbardziej spodobało mi się w jaki sposób zostały przedstawione losy miasta. Dzięki zmianom, jakie nastąpiły w placówce w 2020 roku, jest świeżo, ciekawie i nowocześnie, co wiąże się z ciemnym tłem doskonale kontrastującym z eksponatami, użytymi multimediami itp. Jest między innymi makieta miasta połączona z wyświetlanym filmem, opowiadającym historię rozwoju Zielonej Góry. Jest część poświęcona powojennej emigracji, o której opowiadają świadkowie tamtych czasów. Nie zabrakło też innych aspektów ważnych z punktu widzenia stolicy województwa lubuskiego. Dosłownie ciężko to wszystko spamiętać.

Muzeum Ziemi Lubuskiej - kopia Biblii Guttenberga

Muzeum Ziemi Lubuskiej - właz do zielonogórskiej kanalizacji

Muzeum Ziemi Lubuskiej - panorama dawnej Zielonej Góry, a w zasadzie Grunbergu

Czas na podsumowanie...

Jak to mówią mądrzy ludzie: dobrą praktyką jest, aby tekst posiadał wstęp, rozwinięcie oraz zakończenie. Niech więc stanie się zadość tej regule :) Czas na podsumowanie naszych relacji z Zielonej Góry, bo przypominamy, iż jest to kontynuacja poruszonego już niegdyś wątku. 

Zielona Góra

Zielona Góra
 

Czy to miasto nas urzekło? 

A i owszem. Przede wszystkim swoją kameralnością - wszędzie jest blisko, a jednocześnie ma się poczucie, że nie jest to pierwsza lepsza mieścina, pustoszejąca po zmroku, lecz dobrze prosperujący mechanizm z uczelniami, sprawną komunikacją czy życiem nocnym, który w dodatku może się pochwalić wieloma zabytkami i ciekawymi miejscami, wartymi odwiedzenia. 

Zielona Góra

Zielona Góra
Zielona Góra

Godne zauważenia jest także to, że Zielona Góra zielona jest nie tylko z nazwy. Tak wiem, już w tekście użyłem tego stwierdzenia, lecz postanowiłem nieco je rozwinąć. Otóż znajdziecie tutaj naprawdę mnóstwo terenów, gdzie będziecie mogli odpocząć na łonie natury. Są parki, Wzgórze Winne, Ogród Botaniczny, nie wspominając już o tych wszystkich lasach, otaczających stolicę województwa lubuskiego, przez które wiodą kilometry ścieżek rowerowych i spacerowych. Mieszkańcy mają w czym wybierać. Zresztą, wystarczy spojrzeć na alerty smogowe. Zielona Góra rzadko w nich gości jako negatywny bohater.

Zielona Góra

Zielona Góra

Zielona Góra

Po trzecie wreszcie, bardzo nam się podoba to, w jaki sposób Zielona Góra nawiązuje do swoich winiarskich tradycji. Zielonogórscy spece od marketingu mocno poszli w tym kierunku i bardzo dobrze, bo dzięki temu miasto jest charakterystyczne, ma swój temat przewodni i generalnie jest z czymś pozytywnym kojarzone. 

Czy polecamy Zieloną Górę?

Zdecydowanie tak! Owszem nie jest to nasz top 3 wśród polskich miast, ale myślę, że jeszcze nie raz i nie dwa będziemy tu wracać. To dobry cel na jedno lub dwudniową wycieczkę, albo jeszcze lepiej jakiś dłuższy weekend. Nudzić sie nie będziecie - to zapewniamy.


 

Komentarze

  1. Świetnie, że wróciliście z opisami Waszych wypraw. Brakowało mi Tego :) Świetna inspiracja na wypad z Wrocławia. Dzięki.
    Najlepszego w Nowym Roku Wam życzę! Dużo zdrowia i wielu ciekawych wojaży. Tych bliskich i tych dalekich.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz